Mimo że wczoraj zagraliśmy nasz ostatni mecz na EURO 2012, dziś, już na spokojnie stwierdzam: nie było tak najgorzej.
Owszem, zajęliśmy ostatnie miejsce w teoretycznie najsłabszej grupie turnieju. Nie wygraliśmy spotkania, strzeliliśmy dwie bramki, straciliśmy trzy. Pamiętać jednak musimy, że ostatnio nasze wielkie turnieje kończyły się już po drugim meczu i nawet jeśli notowaliśmy zwycięstwa, nic one nam nie dawały. Tu walczyliśmy do końca. Wspomnieć należy również, że blisko ćwierćfinału była drużyna, która w ostatnich meczach o stawkę prezentowała się fatalnie, przegrywając: u siebie ze Słowacją (0:1), na wyjeździe z Czechami (0:2) i Słowenią (0:3), a także remisując przed własną publicznością z Irlandią Północną (1:1). Franciszek Smuda po dwóch latach grania meczów sparingowych stworzył drużynę, która do samego końca walczyła, aby przebić się do grona ośmiu najlepszych drużyn w Europie. Czy to naprawdę wstyd, że odpadliśmy?
Do najtrudniejszego turnieju piłkarskiego na świecie, jakim według mnie są Mistrzostwa Europy, jeszcze nie dorośliśmy. W najważniejszych momentach drużynie zabrakło umiejętności i boiskowego doświadczenia. Najbardziej szkoda meczu z Grekami. Wygrywając 1:0 do przerwy, grając z przewagą jednego zawodnika na własnym boisku meczu zremisować (a prawie przegrać!) nie wypada. Kto wie, jakby potoczyły się nasze losy, gdyby w meczu inauguracyjnym chłopcom Franciszka stres nie sparaliżował kończyn. Zaprzestańmy jednak gdybać - na turnieju nas już nie ma. Kropka.
Na boiskach Polski i Ukrainy nie ma także reprezentacji Rosji, co jest zdecydowanie większą niespodzianką niż odpadnięcie naszych rodaków. Rosjanie zaczęli turniej od zwycięstwa 4:1 z Czechami i co poniektórzy zaczęli wróżyć naszym wschodnim sąsiadom nawet złoty medal. W kolejnym meczu rosyjski marsz zatrzymała bomba Kuby Błaszczykowskiego, lecz w meczu z Grecją podopieczni Dicka Advocaata faworytami byli murowanymi. Po raz kolejny swoją klasę pokazał jednak grecki bohater - Karagounis, który trafieniem w ostatniej minucie pierwszej połowy zapewnił swoim rodakom awans do kolejnej fazy. I tak zamiast Rosji i Polski, w ćwierćfinałach ujrzymy Czechów i Greków.
Dziś na śmierć i życie pobiją się w grupie śmierci, gdzie wszystko zdarzyć się może. Według mnie, trzy punkty zgarną Niemcy, a tuż za nimi w grupie uplasują się Portugalczycy, którzy solidnością i koncentracją powinni zatrzymać holenderski nieład.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz