Bardzo na szybko. Ręce się trzęsą od emocji i sam do końca nie wiem, czy powinienem płakać, czy się cieszyć. Przed chwilą zakończył się mecz dziwny. Kalejdoskop.
Zaczęliśmy świetnie. Raz po raz atakowaliśmy Greków, którzy mimo skomasowanej obrony nie dawali sobie z nami rady. W końcu osiągnęliśmy to, czego tak pragnęliśmy. Robert Lewandowski zdobył bramkę otwierającą wynik spotkania i od tej pory miało być tylko łatwiej. A kiedy odgwizdujący każde najmniejsze muśnięcie hiszpański arbiter wyrzucił z boiska greckiego defensora, wydawało się że lepiej EURO nie mogło się rozpocząć.
Na drugą połowę Grecy wyszli zmobilizowani, żeby doprowadzić do remisu i bronić korzystnego dla siebie rezultatu. My chcieliśmy grać mądrze, spokojnie, ale nam to nie wyszło. Po bramce Salpingidisa zrobiło się 1:1 i reprezentanci Hellady cofnęli się do głębokiej defensywy, z którą poradzić sobie nie mogliśmy zupełnie. Kiedy wydawało się, że piłkarskie niebo nie jest dla nas, balansując na krawędzi czyśćca, nagle prawie znaleźliśmy się w piekle. Czerwona kartka dla Wojciecha Szczęsnego i rzut karny dla Greków miał być dla nas wyrokiem. I wtedy między słupkami pojawił się Przemysław Tytoń, który broniąc strzał kapitana naszych rywali - Karagounisa sprawił, że znowu nie było źle. Skończyło się bramkowym remisem. Czy to dobrze?
Przed meczem zadawałem sam sobie wiele pytań. Teraz mam ich jeszcze więcej. Czy prawdziwą Polskę widzieliśmy w pierwszej połowie, czy raczej prezentujemy poziom chłopców we mgle z połowy drugiej? Z jednej strony, wielka szkoda, że nie udało się Greków dobić szybciej, jeszcze w pierwszej połowie. Z drugiej jednak, równie dobrze mogliśmy ten mecz z kończyć z zerowym dorobkiem punktowym. Jest dziwnie, naprawdę bardzo dziwnie. Na razie mamy jeden punkt, za moment Czesi z Rosjanami też mogliby zdobyć po jednym. Zaczęło się, są wielkie emocje, aż chyba pomyślę nad zmianą nazwy bloga. Może "Europejskie dramaty" będzie lepiej?
Czarls, nie kalkuluj już po pierwszych 90 minutach :). Co nam daje remis w meczu Rosja - Czechy? W mojej ocenie jedynie komfort psychiczny. Zawaliliśmy mecz otwarcia z teoretycznie najsłabszym przeciwnikiem w grupie, grając na dodatek 25 minut z przewagą jednego zawodnika (i tracąc wtedy bramkę). Obroniony karny i minimalny spalony przy golu to tylko szczęście, ale daleki jestem od powiedzenia, że "szczęście sprzyja lepszym". Nasza nieudolność była widoczna na każdym kroku - nieudane dośrodkowania, straty, brak szybkości. Daj Boże, że taki Samaras formę zostawił w domu, bo miał idealne okazje, żeby nas skarcić... Odpowiadając na jedno z Twoich pytań - wydaje mi się, aczkolwiek chcę się mylić, że jednak ta prawdziwa Polska to chłopcy we mgle. / Perez
OdpowiedzUsuńTo nie żadna kalkulacja. Remis Rosji z Czechami dałby tyle, że w drugiej kolejce wszyscy zaczynaliby z od początku. Grecy najsłabsi w naszej grupie? Według mnie, Czesi.
OdpowiedzUsuńNie można w drugiej kolejce zaczynać od zera, gdy masz za sobą mecz. Bo mimo wszystko masz mecz z kimś - słabszym, mocniejszym, ale teoretycznie z jakimś konkretnym przeciwnikiem. Jestem mądrzejszy teraz od Ciebie o te 45 minut i uważam, że Czesi od Greków na pewno słabsi nie są. Z Rosjanami brakuje im jedynie wykończenia, bo choćby strzelają celniej, co na tle bardzo dobrych Rosjan i tak świadczy o nich nieźle. / Perez
OdpowiedzUsuń53 year-old Help Desk Operator Salmon Ramelet, hailing from Aldergrove enjoys watching movies like The Derby Stallion and LARPing. Took a trip to Shark Bay and drives a Beretta. link strony
OdpowiedzUsuń