Mimo że piłka nożna nie raz pokazała nam swoje zaskakujące oblicze, przed rozpoczęciem każdego wielkiego turnieju staramy się wskazać drużyny określane mianem faworytów, czarnych koni i skazanych na porażkę. Finałową szesnastkę podzieliłem w sposób następujący.
SUPER-FAWORYCI
Bez dwóch zdań - Niemcy i Hiszpanie. Obie nacje w ostatnich czasach zaczęły dominować zarówno w rozgrywkach klubowych jak i międzynarodowych - w tym roku niemiecki Bayern Monachium bił się z hiszpańskim Realem Madryt w półfinale Ligi Mistrzów, dwa lata temu wyżej wymienione reprezentacje stoczyły zacięty bój w finale afrykańskich Mistrzostw Świata, natomiast jeszcze dwa lata wcześniej Hiszpanie pokazali wyższość nad Niemcami w finale Mistrzostw Europy. Od tamtych chwil wielkich zmian w obu drużynach nie zauważono. To nadal niezwykle silne ekipy, w których ciężko wskazać poważne braki. Co prawda, przedstawicielom Półwyspu Iberyjskiego zabraknie wsparcia wielkich gwiazd w postaci Davida Villi czy Carlesa Puyola, ale hiszpańskie bogactwo powinno poradzić sobie i z takimi problemami. Niemcy przyjechali w składzie optymalnym, podrażnionym ostatnimi wydarzeniami w futbolu klubowym. Będą niezwykle groźni.
FAWORYCI
Szczebelek niżej również umieściłem dwie reprezentacje - Holandii i Francji. Popularni Oranje bardzo bliscy byli osiągnięcia piłkarskiego raju na ostatnim Mundialu, lecz ostatecznie Andres Iniesta pogrzebał ich marzenia. Na polskie i ukraińskie boiska podopieczni Berta van Marwijka pojadą spragnieni rewanżu i sukcesu. Holendrzy argumentów mają wiele, dość niepewnie wygląda jedynie linia obrony. Jednak jeśli szyki defensywne Pomarańczowych będą funkcjonować odpowiednio, to reprezentanci Niderlandów będą w stanie najpierw wyjść z piekielnie mocnej grupy, a potem powalczyć o najwyższe cele. Zupełnie inną historią są Francuzi. Ostatnie lata dla futbolu znad Sekwany są raczej ubogie w sukcesy, a bogate w rozczarowania. Wydaje się jednak, że najgorsze Trójkolorowi mają już za sobą i w nadchodzącym wielkimi krokami turnieju podopieczni Laurenta Blanca mogą odegrać niezwykle ważną rolę. Okres zmiany pokoleniowej powoli odchodzi w zapomnienie, w składzie Francuzów piłkarzy doskonałych jest co nie miara. Trójkolorowi mogą niedługo powrócić do najwyższej europejskiej klasy.
FAWORYCI?
Portugalia, Anglia, Włochy - czyli trzy wielkie firmy z trzema wielkimi znakami zapytania. Portugalczycy na EURO 2012 zakwalifikowali się dopiero po wygranych barażach, a ostatnie mecze sparingowe nie napawają optymizmem (bezbramkowe remisy z Polską i Macedonią, porażka 1:3 z Turcją). Na dodatek zawodnicy Paulo Bento w fazie grupowej będą musieli zmierzyć się z Niemcami, Holandią i Danią. I zapewne na tej rundzie ich przygoda z Mistrzostwami Europy się zakończy. Sukcesu nie wróżę również innej piłkarskiej nacji - Anglikom. Niby nazwiska mają, niby angielska Premiership do najciekawszych i najlepszych lig należy, ale w przedstawicieli Wysp Brytyjskich nie wierzę. Zrezygnowanie z usług Fabio Capello i zamieszanie wokół kadry na pewno Anglikom nie pomogło. Roy Hodgson i spółka z grupy może i wyjdą, chociaż Szwedzi i Ukraińcy również o to powalczą. O Włochach pisać dużo nie będę. Kryzys popularnego Calcio wydaje się być naprawdę poważny, a skalę problemu dobrze opisał Rafał Stec: http://rafalstec.blox.pl/2012/06/Ile-potrwa-wloski-koszmar.html.
CZARNE KONIE
Polska, Rosja, Chorwacja. Pierwsza pozycja to wymysł czysto patriotyczny. Poważnego spotkania nie rozegraliśmy od dwóch i pół roku. Relatywnie nie dawno dostaliśmy szóstkę od Hiszpanów. Wspomagać nas będą jednak ściany, atmosfera w kadrze jest genialna, na ławce trenerskiej mamy niezwykłego farciarza i fajtera, którego drużyny nie raz wygrywały w sytuacjach beznadziejnych. Mamy także genialne trio z Dortmundu i Wojciecha Szczęsnego, który ma nas zbawić. Bycie niepoprawnym optymistą czasem jest jednak przyjemne. Zdecydowanie lepsze argumenty stoją po stronie Rosjan i Chorwatów. Ci pierwsi tuż przed turniejem pokonali 3:0 Włochów i dali wszystkim sygnał, że półfinał w roku 2008 nie był dziełem przypadku. Drudzy na wielkich zawodach często wznosili się na absolutne wyżyny swoich możliwości i mam przeczucie, że w tym roku może być podobnie.
CAŁA RESZTA
Ukraina, Dania, Szwecja, Grecja, Irlandia, Czechy. Może lekceważenie Duńczyków, Greków i Szwedów jest piłkarsko niepoprawne, lecz przeczucie o nijakości tych drużyn mam i tyle. Ukraina ma za dużo swoich wewnętrznych problemów, żeby futbolowo pokazać się z najlepszej strony. Czechy i Irlandia to drużyny dość przeciętne, dla których udział w tym turnieju jest już pewnego rodzaju sukcesem. Może jednak jestem w błędzie i którąś z wyżej wymienionych ekip zobaczymy gdzieś wyżej niż w fazie grupowej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz