Secundo. Dzisiaj grali inni gospodarze i zawiedli. Ukraina na tle Francji wypadła bardzo blado i jeśli podopieczni Błochina mają zamiar pozostać w turnieju, z Anglią muszą zagrać o niebo lepiej. Zanim Francuzi spokojnie rozprawili się z naszymi wschodnimi sąsiadami nad Donieckiem rozszalała się gigantyczna burza, która sprawiła, że po czterech minutach gry piłkarze musieli udać się na prawie godzinną przerwę. Po kilku chwilach olbrzymie opady ustały, a organizatorom udało się doprowadzić murawę do stanu używalności i obie ekipy do gry powróciły. Po raz kolejny zaimponowali mi Trójkolorowi, którzy grają piłkę dojrzałą, ciekawą i skuteczną. Na boiskach Polski i Ukrainy będą niezwykle groźni.
Ze wspaniałym widowiskiem do czynienia mieliśmy również podczas drugiego spotkania, w którym Szwedzi poszli na wymianę ciosów z Anglikami. W pierwszej połowie ekipa Hodgsona skutecznie zneutralizowała reprezentantów Skandynawii, wśród których ciekawą piłkę prezentował jedynie Zlatan Ibrahimović. Kiedy po bramce Carrolla wyspiarze wyszli na prowadzenie, wszystkie znaki na niebie i ziemi podpowiadały, że z trzema punktami skończy ten mecz reprezentacja Anglii. W drugiej części meczu panowie w żółtych koszulkach wzięli się jednak poważnie do roboty i po dwu trafieniach Olofa Mellberga wyszli na prowadzenie. Na to wszystko odpowiedział następnie Theo Walcott i karuzela emocji kręciła się nadal. Kwintesencją doskonałości tego meczu było trafienie Danny'ego Welbecka, który w ekwilibrystyczny sposób wpakował piłkę do siatki i po raz kolejny wyprowadził Anglię na prowadzenie. Po tym trafieniu worek z bramkami zamknął się bezpowrotnie, przez co Szwedzi dołączyli do Irlandczyków w czynności pakowania walizek. A Anglicy zagrają o awans z Ukrainą. Wystarczy im remis, który wydaje się być formalnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz